Modlitwa
Za krzywdy, które budują mą pewność
za zdradę światów, których nie rozumiem
za to, że ranię dlatego, bo umiem
przepraszam Boże
Za kłamstwa oczu piękniejszych niż wszystko
za bliskość ciała, a fałszywość dłoni
za to, że usta do ust obcych chylę
przepraszam Boże
Za to, że stawiam niewiernym ołtarze
a tym, co wierzą, zwykłe zamki z piasku
że zgiełk od ciszy więcej dla mnie znaczy
a ciepły uścisk niknie wśród poklasku
Przepraszam Boże, że rzadko żałuję
że nie chce wiedzieć, nim nadchodzi rano
tego, co wczoraj i tego, co jutro
za to, że dzisiaj postąpię tak samo.
bez Ciebie
z rzadka się uśmiecham
jakby świat miał mi mieć za złe…
czarną suknię już zdjęłam z wieszaka
gdy ją włożę znów będę płakać
obcasami o chodnik nie stukam
by nie znaczyć swojego istnienia
czas tak płynie spokojnie
gdy z marszu się na zawsze powinien zatrzymać
denerwują mnie dźwięki uliczne
aut klaksony myśli i słowa
Ciebie nie ma już dla mnie
a życie wcale nie chce z rozpaczy się schować
wiatr drzewami leniwie kołysze
wylegują się chmury pierzaste
Ciebie nie ma już dla mnie
choć ptaki dalej wolno kołują nad miastem
Marylin Monroe
Byłaby teraz babcią
z twarzą pokrytą siateczką zmarszczek
pięknem owiniętym peleryną czasu
A tak
patrzy dumnie z czarno-białej fotografii
wiszącej na mojej ścianie
i szepce: gwiazdy nie gasną
A liście żółkną…
do Taty
nie jestem już dziewczynką
o rumianych policzkach
z warkoczykami splecionymi
w łodygi świeżego żyta
w za długich podkolanówkach
zsuwających się na kostki
zdradza mnie czerwień ust
i kształty zaokrąglone
cyrklem czasu
I nie dźwięczy w uszach
mój beztroski śmiech
tu po stronie dorosłości
radość jest bezgłośna i wstydliwa
…………………………….
A ja jeszcze się dziwię
że już mnie nie kochasz